Hala dworca kolejowego w Katowicach - arcydzieło architektury późnego modernizmu - zostanie zburzona. Deweloperzy wolą zastąpić obecny budynek zupełnie nowym. W poniedziałek rzecznik PKP zdradził wyniki negocjacji dotyczących wyłonienia inwestora.
Katowicki dworzec to genialna architektura, dzieło tzw. warszawskich tygrysów, czyli tercetu architektów - Wacława Kłyszewskiego, Jerzego Mokrzyńskiego, Eugeniusza Wierzbickiego - oraz konstruktora Wacława Zalewskiego. Ukończony w 1972 roku, uznawany jest za najlepszy budynek brutalistyczny w Polsce, a jego betonowe kielichy to konstrukcyjny majstersztyk. Niestety, nieremontowany przez lata popadł w ruinę i zamienił się w targowisko, które odstrasza przyjezdnych.
Jednak zamiast remontować swój obiekt, PKP postanowiło znaleźć inwestora, który go gruntownie przebuduje. Utajnione negocjacje trwają od półtora roku. Początkowo chętnych do zainwestowania w dworzec było 16 firm. Pół roku temu kolej wyłoniła pięciu deweloperów do drugiego etapu rozmów.
W poniedziałek na antenie Radia Katowice rzecznik PKP zdradził, że negocjacje prowadzone są już tylko z kilkoma firmami, a ich wynik poznamy za kilkanaście dni. Niestety, dworzec będzie wyburzony w co najmniej 90 proc., przy czym kolej nie zdradza, czy pozostałe 10 proc. dotyczyć będzie unikatowej konstrukcji hali, czy peronów.
- Jeżeli chcemy mieć nowy dworzec w Katowicach, wysokiej jakości, przyjazny pasażerom i eliminujący wiele problemów związanych z eksploatacją obecnego dworca, to nie da się tego zrobić bez zburzenia tej konstrukcji. Nie da się mieć nowego dworca w Katowicach i jednocześnie starego - przekonywał na antenie radia Michał Wrzosek, rzecznik prasowy PKP SA.
Słowa rzecznika zaprzeczają temu, co przez ostatni rok obiecywały władze kolei. Po protestach środowisk architektonicznych i konserwatorskich, kiedy za zachowaniem dworca wstawiły się nawet międzynarodowe organizacje Europa Nostra i Docomomo, PKP zapowiedziało zachowanie znacznej części dworca. Czy słowa rzucono wówczas tylko po to, by uspokoić opinię publiczną?
Swego oburzenia nie ukrywa dr Irma Kozina, historyk sztuki z Uniwersytetu Śląskiego, która od początku broniła dworca. - Inwestorom nie chodzi o dworzec, ale o atrakcyjną działkę w samym sercu miasta. Niestety, Katowice powtórzą błąd Krakowa, gdzie dworzec zupełnie znikł, a jego w miejscu powstała nijaka galeria handlowa. Zamiast arcydzieła będziemy mieć pudło supermarketu! - mówi Kozina.
Uważa, że tym samym miasto straci raz na zawsze szansę na dworzec z prawdziwego zdarzenia. - Obecna hala wymaga remontu, po oczyszczeniu jej finezyjna konstrukcja mogłaby stanąć w jednym rzędzie z dworcem Calatravy w Lyonie czy nowym dworcem głównym w Berlinie. Niestety, kolej to postsocjalistyczny kolos, który wyzbywa się swoich obiektów, by reperować finanse. Ale dworzec w Katowicach to nie własność decydentów, ale dobro narodowe - przekonuje historyk sztuki.
Wiadomością o wyburzeniu dworca zszokowany jest Robert Konieczny, najbardziej utytułowany śląski architekt młodego pokolenia. - Nie mogę uwierzyć, że PKP chce się dopuścić takiego barbarzyństwa. I jakiś architekt zaprojektuje coś w miejscu dworca! Całe środowisko powinno to zbojkotować - powiedział Konieczny.
Po chwili dodał: - Budynek dworca to genialna rzecz, tylko teraz jest niedoceniana. Przypomina mi się sytuacja z osiedlem Giszowiec, które w czasach PRL-u było sukcesywnie burzone i zastępowane blokami. Dopiero po czasie ludzie zrozumieli, co stracili. Oby sytuacja się nie powtórzyła.
Konieczny nie zgadza się z argumentacją PKP, że nie da się pogodzić starego dworca z nowymi wymaganiami. - To tak, jakby powiedzieć, że w starej tkance miejskiej nie da się wybudować współczesnego budynku. Oczywiście, że się da, a z tego powiązania starego z nowym powstają zawsze najciekawsze rzeczy. Władze kolei zamiast pokątnych rokowań powinny ogłosić międzynarodowy konkurs architektoniczny na modernizację dworca, w którym głównym warunkiem byłoby zachowanie obecnej hali z kielichami. Na pewno zgłosiliby się najlepsi architekci ze świata, a wynik gwarantowałby świetną architekturę. Niestety, zwyciężył brak świadomości malutkich ludzi, bo jak nazwać władze PKP, które bez wyobraźni chcą zniszczyć Katowice - mówi rozgoryczony Konieczny.